czwartek, 28 kwietnia 2016

Kwietniowe zużycia.

Hallo! Moje kwietniowe zużycia pokażę Wam już dzisiaj, bo nie zanosi się, żebym coś jeszcze w ciągu tych trzech dni zużyła.

Postanowiłam rozstać się ze wszystkimi lakierami jakie posiadałam. Większość była już stara i nie nadawała się do użycia.
Postaram się napisać z grubsza kilka słów na ich temat.




Poniższe lakiery dostępne są tylko w drogerii DM - p2. Jak wicie, miałam ich najwięcej. Niska cena, całkiem dobra pigmentacja (mi zazwyczaj wystarczały dwie warstwy) i szybko wysychały.




Dwa pierwsze bez szału, top coat pearl crack ling ok, ale kolor na paznokciach nie był już taki ładny. Sand Style cudo! Bardzo je lubiłam, podobnie jak ten ostatni - glitter. Niestety zmywanie ich było bardzo uciążliwe.




p2, Volume Gloss - piękne kolorki z fajnym, szerokim pędzelkiem. Bardzo wygodnie się nim malowało paznokcie. Mój ulubiony to ten jasny róż (nie pamiętam nazwy).




W tych mniejszych buteleczkach niestety pędzelek był już mały. Szkoda.
 



Lakier przezroczysty ok, Quick Dry Spray niestety bubel. W ogóle nie przyspieszał wysychania :-(  
UV Protect Top Coat... rzadko go używałam, bo rozmazywał wzorki i ściągał lakier :-/




Catrice bez szału, słaba pigmentacja.
Maybelline, Super Stay Forever Strong na pewno 7 dni nie wytrzymał ;-) Kolor niby brązowy ale na paznokciach wyglądał jak czarny.
Astor Fashion Studio również bez szału. Szybko odpryskiwał.
China Glaze piękny, neonowy pomarańcz. Niestety potrzebne były minimum 3 warstwy, po czym i tak nie wyglądał najlepiej... Najlepszy efekt był po nałożeniu go na biały lakier. Niestety długo schnął i ta konsystencja... NIE :-(
Cosmetica Fanatica kupiony w CenterShop. Z tego co pamiętam kosztował grosze i miał świetną pigmentacje.
Dikla utwardzacz. Wygrałam go w Beauty Boxie i użyłam go może tylko kilka razy?




Rossmannowskie lakiery Rival de Loop... KUPA. Nigdy więcej! Bardzo słaba pigmentacja. p2 100 razy lepsze. Jak widać, dałam tej marce 5 razy szanse i za każdym razem to samo - wielkie rozczarowanie.




Manhattan - tutaj również bardzo słabiutko. Świeżo po zakupie było całkiem ok, niestety po miesiącu albo i wcześniej zaczynały gęstnieć.




Essence - kupa, podobnie jak RdL. Na zdjęciu holo shimmer i top coat glow in the night, ale miałam też inne kolory. Pigmentacja kupa, jakość kupa i w ogóle wszystko kupa. To moim zdaniem najgorsza marka jaką do tej pory miałam. Co do świecenia w nocy... Może po nałożeniu 100 warstw coś tam było widać, bo po jednej można zapomnieć :-D
Na blogach widzę bardzo dużo fanów Essence, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Może jestem zbyt wymagająca? :-D




Próbka słynnej ostatnio odżywki do włosów Nivea. Ciężko mi cokolwiek o niej powiedzieć. Nie wiem czy kupię ponownie.

Alterra, mydło do rąk - jak już nie jeden raz pisałam, fajne i tanie mydło. Kupię ponownie.

Balea, Garten Eden mydło do rąk w piance - byłam bardzo ciekawa jak sie sprawdzi w tej formie. Niestety zostanę przy płynnej konsystencji :-D Spodziewałam się czegoś lepszego. Nie kupię ponownie.

Schauma, szampon bez silikonów o którym pisałam tutaj. Nie kupię ponownie.




Rival de Loop, dwufazowy demakijaz do oczu. Super produkt za niską cenę - recenzja *tutaj*. Często są na niego promocje i wtedy kosztuje 1€. Niestety u mnie w drogeriach wybór takich produktów jest nijaki :-( Kupię ponownie.

Medi Blanc, pasta do zębów. Próbka, którą dostałam ostatnio razem z maskami do włosów itd. dobrze 'smakowała', naturalny skąd, niestety cena pełnowymiarowego opakowania to około 10 € (40 zł)... Nie kupię ponownie.


_______________________________________________________________________________


Na koniec zapraszam Was na bloga mojej siostry ;-) 
Znajdziecie tam m.in. moje brzydkie i krótkie paznokcie :-D




Do napisania! <3

wtorek, 26 kwietnia 2016

Korzenny balsam do ust Lavera.

Witajcie! Dzisiaj recenzja mojego drugiego już balsamu do ust niemieckiej marki Lavera. Zachwycona wersją granatową, kupiłam drugi - sweet chai tea. Niestety nie był to udany zakup.


Lavera, Lippenbalsam Sweet Chai Tea - Limited Edition
Pielęgnacyjny, korzenny balsam do ust z bio-herbatą




Balsam LAVERA SWEET CHAI zapewnia optymalne odżywienie skóry ust i chroni usta przed wysychaniem. Wersja limitowana nawilżającego balsamu do ust LAVERA kusi i rozpieszcza cudownym aromatem herbaty, cynamonu, kardamonu, pieprzu, goździków i imbiru. Balsam ma przyjemną konsystencję, która otula usta przynosząc natychmiastową ulgę. Idealna na zimowe dni. 

Zawiera naturalne składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z własnej produkcji. Wyprodukowano w Niemczech. 100% naturalny kosmetyk, wegański.




Cena: 2,45 € (około 10 zł) / 4,5 g.
Kupiłam go w bio markecie, ale dostępny jest również w innych drogeriach (DE)



Skład:
Ricinus Communis (Castor) Seed Oil* (olej rycynowy), Rhus Verniciflua Peel Wax (wosk pszczeli), Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax* (wosk Carnauba), Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax (wosk Candelilla), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) (masło shea), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil* (oliwa z oliwek), Polyglyceryl-3 Polyricinoleate (roślinny emulgator), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter* (masło kakaowe), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil* (olej z jojoba), Water (Aqua), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil* (olej migdałowy), Glycine Soja (Soybean) Oil* (olej sojowy), Camellia Sinensis Leaf Extract* (ekstrakt z herbaty), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil* (olej z kwiatu słonecznika), Vanilla Planifolia Fruit Extract* (ekstrakt waniliowy), Sodium Hyaluraonate (kwas hialuronowy), Aloe Barbadensis Leaf Juice* (sok z aloesu), Dipotassium Glycyrrhizate (substancja czynna z korzenia lukrecji), Magnesium Sulfate (siarczan magnezu, stabilizator emulsji), Squalane (skwalan, emolient), Brassica Campestris/Aleurites Fordii Oil Copolymer (mieszanka oleju rzepakowego i tungowego), Glycerin (gliceryna), Tocopherol (witamina E), Hydrogenated Castor Oil (uwodorniony olej rycynowy), Glyceryl Oleate (emolient), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej słonecznikowy), Alcohol*, Ascorbyl Palmitate (pochodna witaminy C), Fragrance (Parfum)**, Geraniol**, Eugenol**, Limonene**, Linalool**, Citral**, Citronellol**, Farnesol**, Benzyl Alcohol**

* Ingredients from certified organic agriculture
** natural essential oils






Moja opinia: 

Niestety jestem rozczarowana tym balsamem :-(
Zapach jak zapach, nie moje gusta, ale problemem jest konsystencja. Wg mnie jest ona jakaś taka... sucha? Bardzo lekka. Idealna dla osób, które nie lubią mieć niczego na ustach. Osobiście muszę 'objechać' nim kilka razy usta, żeby coś poczuć :-D W każdym bądź razie nie uczulił, nie wysuszył, trzyma się do kilku godzin na ustach bez jedzenia i picia. Po tym czasie nie czuję go w ogóle. Jak za tą cenę, balsam ma moim zdaniem genialny skład.

Następnym razem wybiorę inną wersje ;-)



Znacie balsamy do ust Lavera? :-)

sobota, 23 kwietnia 2016

Cudownie pachnące mleczko do ciała EcoLab! Mój HIT :-)

Witajcie! W ostatnim poście opisałam bubla a dzisiaj dla odmiany opiszę mojego ulubieńca :-)
A więc... produkt zamówiłam na stronie Euroshop-24. Wrzuciłam do koszyka, bo potrzebowałam smarowidła do ciała a że wole zapach owoców niż kwiatów, padło na brzoskwinie. Był to strzał w 10! <3 Szkoda, że nie mogę 'pokazać' Wam zapachu, bo jeszcze nigdy nie miałam mleczka do ciała, którego bym tak chętnie używała ^^ Pachnie przepięknie!


Eco Laboratorie, Natural & Organic, Francuskie mleczko do ciała "Aksamitna Skóra"
Body Mild, Velvet Skin



Francuskie mleczko do ciała – aksamitna skóra - zawiera ponad  98,7 % składników pochodzenia roślinnego - borówka brusznica, organiczny olej z pestek moreli, peptydy owsiane, olejek lawendowy, ekstrakt magnolii, ekstrakt z owoców granatu – odmładzają, tonizują, odżywiają, nawilżają skórę a także stymulują syntezę kolagenu i elastyny w skórze co zapobiega utracie jędrności i elastyczności. Koją skórę po długim przebywaniu na słońcu. Przywracają skórze aksamitny wygląd.

Produkt nie zawiera  silikonów i parabenów oraz syntetycznych barwników i konserwantów.

Składniki aktywne:
- Organiczny olejek morelowy i ekstrakt z granatu - odżywiają, nawilżają oraz stymulują syntezę kolagenu i elastyny, sprawiają, że skóra staje się jędrna i elastyczna.
- Olejek lawendowy - aktywuje krążenie krwi, a tym samym usprawnia transport substancji odżywczych i tlenu do komórek skóry, zachowuje młodość i sprzyja regeneracji.
- Ekstrakt z magnolii - nawilża i zmiękcza skórę, zapobiega jej odwodnieniu i sprawia, że staje się jedwabiście gładka. Łagodzi skórę po opalaniu i neutralizuje szkodliwe działanie promieniowania UV.
- Peptydy owsiane - zapewniają z kolei skórze cienką barierę ochronną, stymulują syntezę kolagenu, zmniejszają jej szorstkość.




Cena: Około 5 € (20 zł) / 250 ml




Ehhh... Nie ufam składom podanym na stronie Euroshop-24! Błędy, zła kolejność i braki! Niektóre w ogóle się nie zgadzają! *klik*

Skład:
Aqua, Vaccinium Vitis leaf floral water (napar z liści borówki brusznicy), Organic Armeniaca vulgaris oil (organiczny olej z pestek moreli), Glycerin (gliceryna), Caprylic/capric triglycerides (emolient), Sativa Oat Peptids (peptydy owsiane), Lavendula Angustifolia oil (olejek lawendowy), Armenica vulgaris extract (ekstrakt z brzoskwini), Magnolia Acuminata Bark extract (ekstrakt magnolii), Punica Granatum extract (ekstrakt z owoców granata), Acrylates/Vinyl Isodecanoate Crosspolymer (stabilizatory emulsji), Perfume, Sodium Hydroxide (regulator pH), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant), Dehydroacetic Acid (kwas dehydrooctowy, identyczny z naturalnym konserwant), Benzyl Alcohol (konserwant, składnik kompozycji zapachowych, rozpuszczalnik, regulator lepkości)




Zacznę może od największego minusu jakie posiada to mleczko a raczej większość produktów marki EcoLab... Zamkniecie. Tragedia! Przy pierwszym użyciu w ogóle nie dało się nacisnąć pompki! Pomógł mi mój K., który przy niej pogrzebał, coś przekręcił i wcisnął ... Niestety nie na tym się skończyło. Starałam się w ogóle jej nie ruszać, ale pomimo tego się zacinała :-/ Obecnie jestem pod koniec opakowania i niestety resztki mleczka muszę wydobywać w inny sposób, tzn odkręcając butelkę i przechylając ją do góry nogami... :-(




Dobra, nie narzekam już i przechodzę do komplementów :-)

Mleczko ma fajną konsystencję - nie za rzadką i nie za gęstą. Przez ostatni miesiąc używałam je po każdym myciu, co do wydajności - niestety nie najlepsza. Żałuję, że w butelce znajdziemy tylko 250 ml :-(

Mleczko szybko się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnego filmu na skórze. Dobrze nawilża, idealny na lato. Zapach niestety szybko się ulatnia, a szkoda, bo jak wspominałam wcześniej, jest cudowny.  

Dostępność mogłaby być lepsza... W DE muszę zamawiać je ze strony internetowej z rosyjskimi produktami, z którą nie mam miłych doświadczeń. Tak czy siak, jest to moje ulubione mleczko i na pewno zaopatrzę się kiedyś w kolejna butelkę! Polecam :-)




Znacie produkty EcoLab? :-) Które najbardziej lubicie? :-)

wtorek, 19 kwietnia 2016

Drogi Bubel, czyli pomadka M.A.C, Candy Yum Yum!

Witajcie! Właśnie sortowałam zdjęcia na bloga i trafiłam na tego neonowego bubla od Mac'a. Pomadkę dawno temu sprzedałam, ale dokładnie pamiętam co i jak, dlatego więc, napiszę o niej kilka słów.


MAC 'Candy Yum Yum'



'Hit Blogerek'? Chyba kit...

A więc.. Pomadkę dostaniemy za około 86 zł (ja zapłaciłam ca. 19 €). Zawsze chciałam mieć neonową pomadkę i bardzo długo szukałam takiej w necie. Przeczytałam chyba sto recenzji na jej temat i chyba każda była pozytywna! Nie wiem czy to ja trafiłam na taki wadliwy egzemplarz i jestem taka wybredna czy to dziewczyny sobie to wmawiają, ze względu na markę i cenę, no bo w końcu to MAC i raczej nie każdego na nią stać? Nie wiem. W każdym bądź razie moja recenzja jest szczera i pamiętam, jak bardzo byłam nią zawiedziona... Była to moja pierwsza pomadka tej marki i jak na razie ostatnia :-D

Niestety kolor na moich zdjęciach jest przekłamany :-(
Candy Yum Yum to jasno, różowy neon o matowym wykończeniu. Śliczny! Bardzo dobrze się w nim czułam i wydaje mi się, że całkiem fajnie do mnie pasował.

Pigmentacja jak za taką cenę mogłaby być lepsza. Konieczne było nałożenie kilku warstw.













Pewnie pomyślicie, że to wina moich ust, ponieważ do matowych pomadek trzeba mieć zadbane, nawilżone usta. NIE. Co jak co, ale z moich ust jestem zadowolona ;-) Poniżej możecie zobaczyć efekty. Świeżo po pomalowaniu było całkiem ok, niestety po kilkunastu minutach pomadka zaczynała się warzyć, wchodzić w 'zmarszczki' (?) za ustach, podkreślała skórki i nawet peeling czy wcześniejsze posmarowanie ust inną pomadką nie pomogło. Trwałość również nijaka. Eh... Szkoda, bo kolor był naprawdę śliczny :-(






Nie zwracajcie uwagi na mój super duper make up na poniższym zdjęciu :-D Zdjęcie stare jak świat.




Zastanawiam się, jak sprawdzają się inne pomadki tej marki. 
Macie? Które kolory możecie polecić? :-)

niedziela, 17 kwietnia 2016

Bigos (gulasz ziemniaczany wegetariański / wegański).

Witajcie! W dzisiejszym poście coś nowego a mianowicie - mój pierwszy przepis. Tytuł nosi nazwę bigos i gulasz, ponieważ niby to gulasz, ale według mnie smakuje również jak bigos :-D Oczywiście zależy od tego, jakich składników dodamy mniej a jakich więcej. Zainspirowałam się przepisem z TEJ strony, ale trochę go zmieniłam. Coś dla wegetarian i dla weganów.

Polecam przyszykować największy garnek jaki posiadacie :-) Składniki z 'dodatkowo' można oczywiście dodać, ja zaś niektóre pominęłam. Dodałam tylko połowę woreczka kiszonej kapusty i trochę cukru. Zdecydowanie wolę świeżą. Jeśli wolicie gulasz niż bigos, polecam dodać puszkę pomidorów i 2 duże papryki.

Radzę nie ograniczać się do przepisu i eksperymentować. Jeśli nie lubicie lub nie macie jakiegoś składnika z poniższych, możecie go pominąć lub zastąpić czymś innym. Bigos ten robiłam już 2 razy i za każdym razem wyszedł bardzo smaczny i smakował on również 'mięsojadom' ;-)




Bigos wegetariański:
♥ około 1,5 kg ziemniaków
♥ 1 duża cebula lub 2-3 małe
♥ 1 mała czerwona papryka
♥ 1 mała marchewka
♥ 1 główka kapusty
♥ około 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
♥ 125 g mięsa sojowego (Sojaschnetzel)
♥ około 1 litra bulionu warzywnego
♥ 2 liście laurowe
♥ 3 ziarna ziela angielskiego
♥ około 3 łyżeczki słodkiej papryki
♥ olej do pieczenia
♥ sól, pieprz
♥ 200 ml śmietany sojowej
♥ 2 ząbki czosnku
♥ 2 puszki grzybów / pieczarek

Dodatkowo:
♥ 250 g kiszonej kapusty
♥ 1 łyżeczka cukru
♥ pomidory w puszcze około 800 ml
♥ 1/2 łyżeczki kminku




Moją soję kupiłam w Rossmannie. Miałam tez resztkę z Penny. Moim zdaniem, trzeba przyzwyczaić się do tego smaku, ponieważ pierwszy raz nie wspominam najlepiej :-D

No to zaczynamy. Nie potrafię pisać przepisów, ale się postaram :-D



♥ 1. Mięso sojowe gotować w bulionie (około 500 ml lub więcej) do czasu aż będzie miękkie, odsączyć (ja pominęłam ten krok) a następnie podsmażyć na patelni na złoty kolor. Przyprawić do smaku solą i pieprzem (mogą być to również inne przyprawy).



♥ 2. Ziemniaki i marchewkę obrać i pokroić w kostkę. Paprykę umyć, usunąć nasiona i również pokroić. Cebulę posiekać na małe kawałki. Kapustę zaś pokroić według uznania. Ja preferuję trochę większe kawałki.

♥ 3. Cebulę podsmażyć w dużym garnku z dodatkiem oleju. Po kilku minutach dodać resztę wcześniej pokrojonych warzyw, koncentrat pomidorowy, listki laurowe, ziele angielskie i zalać wszystko bulionem. Przyprawić do smaku papryką, solą i pieprzem.

♥ 4. Gotujemy / dusimy około 45 - 60 min aż ziemniaki i kapusta będą miękkie.

♥ 5. Pod koniec dodajemy mięso sojowe, sojową śmietanę i grzyby z puszki. Ja kupiłam całe główki i przekroiłam je tylko na pół. Można również dodać świeże grzyby. Wyciągamy listki laurowe.




GOTOWE! SMACZNEGO! :-)






Jeśli czegoś nie zrozumieliście lub macie jakieś pytania - zadawajcie je w komentarzach. Mam nadzieję, że nic nie zapomniałam i w miarę jasno opisałam co i jak :-D
Bigos smakuje najlepiej na drugi dzień.

A na koniec śmieszne video o wizycie vege u mięsojadów :-D




A teraz spadam nadrobić zaległości ^^
Do napisania!

wtorek, 12 kwietnia 2016

Szampon bez silikonów Schauma - recenzja.

Witajcie! Dzisiaj recenzja szamponu, który kupiłam kilka miesięcy temu, gdzie miałam przerwę od 'dbania o włosy'. Obecnie już go nie używam i przed wyrzuceniem go, chciałam napisać Wam o nim kilka słów.


Schwarzkopf, Schauma, Silikonfrei Pflege-Shampoo


Szampon został specjalnie opracowany dla włosów delikatnych, suchych i matowych. Szampon delikatnie i efektywnie oczyszcza włosy oraz zapewnia pielęgnację i połysk - bez silikonów. Formuła szamponu zawiera wysokiej jakości składnik - ekstrakt z kolagenu morskiego oraz intensywnie pielęgnujące proteiny, aby przywrócić włosom utracone proteiny.



Cena: Około 2 € / 400 ml. Dostępny w DM, Rossmann, Müller i w zwykłych marketach (DE).




Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate (silna substancja myjąca), Cocamidopropyl Betaine (substancja myjąca), Sodium Chloride (sól kuchenna, stabilizator, modyfikator lepkości) Hydrolyzed Keratin (hydrolizat keratyny), Glycine, Panthenol (pantenol, humektant), Hydrolyzed Collagen (hydrolizat kolagenu), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Disodium Cocoamphodiacetate (bardzo łagodna substancja myjąca), Citric Acid (konserwant, regulator kwasowości), Sodium Benzoate (konserwant), Cocamide MEA, Polyquaternium-10 (syntetyczny polimer tworzy powłokę na włosie ułatwiając rozczesywanie), PEG-7 Glyceryl Cocoate (syntetycznie uzyskiwany środek jako wyciąg z oleju kokosowego i gliceryny), Parfum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (uwodorniony olej rycynowy), Benzyl Salicylate (komponent zapachowy), Citronellol (komponent zapachowy), Linalool (komponent zapachowy), Propylene Glycol (humektant), Geraniol (komponent zapachowy), Hexyl Cinnamal (komponent zapachowy)




Opakowanie: Plastikowa butelka z dużym otworem i zamknięciem za zatrzask. Bardzo wygodna, ale nieraz wylało mi się za dużo szamponu na rękę... Tak więc, trzeba uważać :-D




Konsystencja: Gęsta, przezroczysta o mocnym zapachu. Nie należy on do moim ulubionych, ale po nałożeniu odzywki / maski - znika. Bardzo dobrze się pieni.




Moja opinia: Jak już pisałam wcześniej, kupiłam go bez większego zastanowienia, po zobaczeniu na opakowaniu napisu 'bez silikonów'. Uczulić nie uczulił, umyć umył, ale teraz już go nie używam. Dlaczego? A więc... Jako szampon do oczyszczania się nie nadaje a przy myciu włosów na co dzień staram się unikać SLES no i tak naprawdę w szamponie nie potrzebna mi keratyna, kolagen inne oblepiacze. Zapach również mi się nie podobał i nie poprawił stanu moich włosów (to w końcu TYLKO szampon), więc będę musiała się z nim pożegnać :-)



PS. Zapraszam Was na Instagram i Facebook mojej siostry :-) Niedługo ruszy też blog.
Temat to głównie paznokcie ^^

https://www.instagram.com/station_109.1/  https://www.facebook.com/Station109.1

Do napisania <3

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

└► Szukaj na blogu Lilit! ;-)

└► Licznik wstawiony dnia: 01.01.2014

Flag Counter